W sobotę (12.10.2019) oficer dyżurny braniewskiej komendy został powiadomiony, że w przydrożnym rowie w okolicy Braniewa znajduje się pojazd. Na wskazany odcinek trasy natychmiast skierowano policjantów. Funkcjonariusze na miejscu zastali 34-latka. - Mężczyzna twierdził, że był jedynie pasażerem pojazdu, a kierowca, który był odpowiedzialny za całe zdarzenie uciekł - mówi mł.asp. Jolanta Sorkowicz oficer prasowy KPP w Braniewie.
Policjanci nie dali jednak wiary słowom rzekomego pasażera i jeszcze podczas tej samej interwencji ustalili najbardziej prawdopodobny przebieg wydarzeń. Okazało się, że auto prowadził pijany 34-latek. Przeprowadzone badanie wykazało, że miał ponad 2,5 promila alkoholu w organizmie.
Z ustaleń funkcjonariuszy wynikało, że na prostym odcinku drogi stracił panowanie nad autem, a następnie dachował w przydrożnym rowie. Co więcej, sprawdzenia w służbowych systemach potwierdziły, że nie miał on uprawnień do kierowania pojazdami. Za popełnione wykroczenia został ukarany przez policjantów dwoma mandatami o łącznej wartości 1000 złotych.
Teraz sprawą zajmą się kryminalni. Za popełnione przestępstwo jazdy w stanie nietrzeźwości 34-latkowi grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności.